by Anna Pacyga
Wprowadzanie i utrwalanie nowego słownictwa można przeprowadzić na różne sposoby. Moim skromnym zdaniem najlepiej działa to (nie tylko w przypadku dzieci), kiedy materiały dydaktyczne są jak najbardziej zbliżone do tych wykorzystywanych w życiu codziennym.
Uwielbiam rozdziały związane z jedzeniem, gdyż to daje ogromne pole do popisu, aby wykorzystać jak najwięcej zmysłów do zapisania w mózgu potrzebnego słownictwa.
W grupie zielonej złożonej z pierwszoklasistów utrwalając nazwy owoców przygotowywaliśmy sałatkę owocową z prawdziwych składników oraz robiliśmy kanapki z papieru – pychotka 🙂
Wydarzyły się 3 rzeczy:
- Dzieci wykorzystały wszystkie dostępne im zmysły do zapamiętania słówek.
- Mimo, iż nie używały cały czas języka angielskiego, kiedy chciały poprosić mnie o pomoc lub o konkretny składnik, używały automatycznie nazw angielskich. Brzmiało to czasami zabawnie, ale dla mnie było to coś fantastycznego.
Przykładowy dialog:
Nauczyciel: John (imię zmienione), what do you have in your sandwich?
John: Prose Pani, ja mam w sandwich: onion, cheese, ketchup …
- Okazało się, że w „szale” przygotowania sałatki, niektóre dzieci zapomniały, że nie lubią jakiegoś owocu.
John: Prose Pani, a ja nie lubię bananas Banana outline
10 minut później – sałatka w całości skonsumowana wraz z bananami 😉
Montessori w praktyce 😉